Z rana pobieznie przejrzalem w metrze gazete i jeden artykul jakos wyjatkowo utkwil mi w pamieci. Jesli dobrze zrozumialem, chodzilo o odnalezienie w bagazu ortodoksyjnego muzułmanina, skazanego onegdaj za dzialalnosc terrorystyczna (ladunki wybuchowe, przygotowanie do zamachow etc), korespondencji z zona. Zona owa, zajecia meza uwazala za chwalebne, jego postawe za meczenska, a syna kiedy tylko wiek mu na to pozwoli, wyszkoli, ideologie przekaze, by malec w slady ojca mogl pojsc, kontynuujac dżihad. I co by nie bylo, poczulem trwoge.
Ortodoskyjni wyznawcy islamu, scislej rzecz charydzyzmisci, nie roznia sie od swoich spokojnych braci, wizualnie, w zaden sposob. Religijnie, jest to chyba najbardziej liczna po chrzescijanstwie, a zarazem najwidoczniejsza tutaj grupa spoleczna, zawsze w metrze znajdzie sie ktos zaczytany w koranie, kobieta pod przykryciem czadoru. I po prosu, nie jestem w stanie sobie wyobrazic, by ktokolwiek byl w stanie zinfiltorwac takie gigantyczne srodowisko, kiedy nagle w jakiejs glowie zakwitla by jakas destrukcyjna mysl. Naturalnie, zwolennikow kitalu (walki zbrojnej), nie mozna wrzucic do jednego worka z cala reszta wyznajacej wieksza doze pacyfizmu, ale widzac takiego repzerentanta, stawiajacego plecak na podlodze wagonu i rozgladajacego sie wokolo, mimo woli pojawia sie niepokoj. A wyobraznia od razu, buzuje, szczegolnie kiedy jedziemy przez stacje King's Cross, czy inna bioraca udzial w nie tak odleglych zamachach w Londynskim metrze...I wcale nie uspokaja mnie swiadomosc, ze wszedzie wisza CCTV (kamery monitoringu), srodki ostroznosci wyostrzone sa do tego stopnia, ze zapchane ludzmi metro nie odjezdza ze stacji poki roztrzepany pasazer nie zabierze pozostawionej teczki. A kampania spoleczna nawolujaca do szybkiego reagowania na wszelkie syndromy potencjalnego aktu teroryzmu czai sie na kazdej powierzchni nadajacej sie do obklejenia albo przeznaczonej na reklame.
Podsumowanie...
Siedzialem dzisiaj w doubledekerze (pietrowy bus, juz bez wejscia z tylu) z tylu w towarzystwie dwoch pan szczelnie odzianych w czardasze. Siedzialem, slyszalem ciety ton jakim sterowaly swoimi dziecmi. I tak sobie pomyslalem, jak na mnie patrzyly...ze gdyby pod tymi zwojami czarnego materialu znajdowal sie jakis ladunek... i gdyby to mialo tak nagle pierdolnac...to zostaly by ze mnie chyba tylko te metalowe znaczki Quiksilvera...
Ortodoskyjni wyznawcy islamu, scislej rzecz charydzyzmisci, nie roznia sie od swoich spokojnych braci, wizualnie, w zaden sposob. Religijnie, jest to chyba najbardziej liczna po chrzescijanstwie, a zarazem najwidoczniejsza tutaj grupa spoleczna, zawsze w metrze znajdzie sie ktos zaczytany w koranie, kobieta pod przykryciem czadoru. I po prosu, nie jestem w stanie sobie wyobrazic, by ktokolwiek byl w stanie zinfiltorwac takie gigantyczne srodowisko, kiedy nagle w jakiejs glowie zakwitla by jakas destrukcyjna mysl. Naturalnie, zwolennikow kitalu (walki zbrojnej), nie mozna wrzucic do jednego worka z cala reszta wyznajacej wieksza doze pacyfizmu, ale widzac takiego repzerentanta, stawiajacego plecak na podlodze wagonu i rozgladajacego sie wokolo, mimo woli pojawia sie niepokoj. A wyobraznia od razu, buzuje, szczegolnie kiedy jedziemy przez stacje King's Cross, czy inna bioraca udzial w nie tak odleglych zamachach w Londynskim metrze...I wcale nie uspokaja mnie swiadomosc, ze wszedzie wisza CCTV (kamery monitoringu), srodki ostroznosci wyostrzone sa do tego stopnia, ze zapchane ludzmi metro nie odjezdza ze stacji poki roztrzepany pasazer nie zabierze pozostawionej teczki. A kampania spoleczna nawolujaca do szybkiego reagowania na wszelkie syndromy potencjalnego aktu teroryzmu czai sie na kazdej powierzchni nadajacej sie do obklejenia albo przeznaczonej na reklame.
Podsumowanie...
Siedzialem dzisiaj w doubledekerze (pietrowy bus, juz bez wejscia z tylu) z tylu w towarzystwie dwoch pan szczelnie odzianych w czardasze. Siedzialem, slyszalem ciety ton jakim sterowaly swoimi dziecmi. I tak sobie pomyslalem, jak na mnie patrzyly...ze gdyby pod tymi zwojami czarnego materialu znajdowal sie jakis ladunek... i gdyby to mialo tak nagle pierdolnac...to zostaly by ze mnie chyba tylko te metalowe znaczki Quiksilvera...