Festiwal był, muzykę grali. Z Ble żeśmy poszli.
Pan Szef stołu.
Na pierwszym planie piwo które pił nie kto inny jak sam manger Robiego Wiliamsa.
Najgorszy brytyjski zespół...Ten relatywnie kobiecy i beztroski wokalista był dla nas "starych" kompletnie niestrawny. Muza coś, jak nasze Mass Kotki, tylko w połączeniu z nudnymi odmianami brytyjskiego flegmatycznego rocka. Vomit miesiąca, w trakcie tego występu opuściliśmy rejon festiwalu.
Wiekowa publika była rozczarowana, młodzi wpatrzeni w idoli pląsali w ekstatycznym tańcu.
Na ulicy spotkaliśmy ...moją starą miłośc. Możemy być razem za jedyne 1500 funtów.
Odpoczynek, na "basenach" przy Tottenham Court Road
Obstawiam fanki, opisanej wczesniej formacji...
Sie ryzykuje.
Obiekt treningowy spider man'a.
I gdzieś tam w tle "Sie masz Seba, milion lat" tekst jaki sprzedał nasz rodak, koledze obsługującemu maszyne do czyszczenia chodników...
Moj kolega z pracy, niedawno sprzedał Fieste za 300Ł. I byl szczęśliwy
niedziela, 15 lipca 2007
Tin Pan Alley Festival
Autor: Inishi o 19:54
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Super ta fotka z "Danger. Please keep off"! Ja mowie "dobranoc", bo za 1h 3min konczy mi sie urlop, a o 4:00 rano mam pobudke.
Cholera, to juz tydzien temu wyjechalismy z Ldn...
"siemasz seba, miliona lat! Co porabiasz?" powiedzial kolezka do ziomka sprzatajacego ulice i oprozniajacego smietniki na oxford street. ;)
kamil: a ja tu nadal nanananananana :P zamiast sidziec w wawie tydzien mogles zostac z nami !!
hehe. zostalbym (bo pracy nie napisalem ani slowa), ale kasa... kasa... i tak wydalem ponad program :/
Prześlij komentarz