wtorek, 29 stycznia 2008

Dni Panskie wolne od pracy

Dni zostaly spedzone na wykonywaniu wielorakich zadan oraz wieczorowa pora dnia ostatniego na odwiedzinach. U pani Anety na Enfield. Otoz, Pani Aneta. Pani szanowna Aneta, Ma W Srodowisku zawodowym bardzo ladne stoliki barowe, swiatla, plazme, recepcje oraz najprawdziwsze sztuczne kwiaty za szyba. Jestem niezmiernie zadowolony, ze skorzystalem z zaproszenia.

poniedziałek, 28 stycznia 2008

Zepsuta mlodziez

I pojechal z powrotem do tej swojej Nowej Zelandii. I dobrze. Bo gnoja nikt nie lubil.

Leaflet front gfx compo.

Zagadnienie. Szkic frontu do takiej duzej rozkladanej pierdolki.
Czas. Nie wieciej niz 10-15 minut na projekt.
Dozwolony doping. Kawa, tablety przeciwbolowe. Wibrujace pierscienie na penisa.

Reszta nie nadaje sie do publikacji :)

niedziela, 27 stycznia 2008

Cthulhu

Fulham palace rd.

Fotografie maja na celu ukazanie aktualnego stanu emocjonalnego osoby fotografujacej. To tytulem podpisu.

Muma to madra osoba. Podpowiedziala mi, ze jesli nie mam o czym pisac to moge tylko wrzucac zdjecia. Plawie sie w rozwazaniu nad blyskotliwoscia tego rozwiazania.

piątek, 25 stycznia 2008

Synergy Project


Mala przypowiesc o cyklu imprez "The Synergy Project". Moze i zdawac by sie moglo, ze sporo naiwnosci tkwi w slowach plynacych z ust organizatorow ale atmosfera jest przepyszna. No i dylemat sie pojawil. Nastepny event wypada dokladnie tego samego kiedy w TurnMilsach zagra Astrix. Ehh Londyn...Dobrze ze juz jestem stary i nie mam takich rozterek co pare dni...

czwartek, 24 stycznia 2008

7.1bn

To ciekawy news, choc krazy od poludnia. Societe Generale, jeden z najwiekszych i najstarszych bankow fancuskich, zostal zrobiony na sume 7.1 bilniona dolarow. Przez jednego z pracownikow ktory odpowiadal za prognozy rynku. Kolega, lat 30, pensja ponizej 100,tyś euro rocznie, otwieral pozycje na agresywnych funduszach kapitalowych za pomoca zawilego systemu swojego autorstwa z tego co zrozumialem. Gratulacje. Poprzedni gruby wyczyn nalezy do Nicka Leesona ktory doprowadzil do bankructwa Barings Bank, rozpierdalajac na futuresach 1.28 biliona $....

"nie dam sie kroic jakiemuś lamerowi z flakiem w slipkach za chuja warte poczucie bezpieczeństwa"


Jak by ktos chcial wiedziec. Czasem jest kryzys w tej branzy, moment zwatpienia, totalnej moralnej rozterki. Harry, nasz weteran, nie jedno w zyciu widzial, stwierdza ze to punkt zwrotny w karierze, albo sie odpada od razu albo ciagnie sie juz do konca. Nie ma polsrodkow, to jest za silne jebniecie. Mialem tak, po spotkaniu na planie z dziewczyna z Estonii. Zagubiona, bezradna wobec swojego leku, nawet przypudrowanie nosa nie pomoglo. Ciesze sie ze zabrala moje rekawiczki i tak jako jedyny z ekipy przejmowalem sie tym ze nie ma gdzie nocowac. Widzac taka osobe, czlowiek zadaje sobie pytanie, co musialo ja spotkac by wybrala wlasnie taka zyciowa droge.


Tym bardziej cieszy, ze i tu i tam trafiaja sie mimo wszystko ludzie ktorzy prowadza zycie, ktore wy nazwalibyscie "podlym", z czystym rachunkiem i ze swiadomego wyboru. I o tym wlasnie dzisiaj chcialem. Branza co prawda odmienna ale nie tak odlegla. Pamietnik prostytutkti. Czyta sie to z przyjemnoscia. I co chyba najwazniejsze, ani na chwile nie przebijaja przez jej slowa kwestia dylematu wyboru. Zycie swiadome w zgodzie ze soba to chyba to w czym kazdy z nas chcialby trwac. "Słyszałam, że każdy człowiek ma taki moment, kiedy czuje, że trafił na właściwą drogę i że ma ochote nią pobiec. Że odszukał swoje powołanie albo ono odszukało jego i że opłaca się zainwestowac całe życie w to, żeby tą droga iść. Taki orgazm mózgu. Coś jak śmierć spowodowana heroiną - wijesz się, rzygasz, srasz pod siebie, ale uśmiechasz się i chcesz krzyknąć, że juz nic więcej sie nie liczy" I to sa wlasnie piekne slowa.

poniedziałek, 21 stycznia 2008

Bloody Monday



"Alive In Joburg"By Neill Blomkamp (SpyFilms).
Takie to wlasnie rzeczy chcialo by sie robic. Zapozyczenia z Patlabora (vel "Tera Vaal"), GITS'a, calej klasyki intelignetnego cyberpunku z domieszka Lovecrafta. Prawdopodobnie ten czlowiek bedzie robil film na kanwie "Halo".

Wracajac do tytulu.
To jakas bzdura z tym poniedzialkiem, mialem dzisiaj jeden z piekniejszych dni w pracy, w metrze kobiety same ustepuja mi miejsca, atmosfera przednia. Zaczynam nawet doceniac materie muzyczna ktora do tej pory byla dla mnie niezbyt klarowana. I gdzie tu niekorzystny uklad planet? Moze oscylator gieldowy jeszcze na tym zbudowac?

niedziela, 20 stycznia 2008

Limehouse basin

Czytaja, krytykuja i nawet sie nie wpisza, a fee darmozjady....

piątek, 18 stycznia 2008

Pokazala jak pachnie i poszla

Faktem jest, dawno nie ladowalem sie w jakies radykalne gowno. Szukam nowej pracy, wiode spokojny starczy zywot. Sielanka jak w Parangaricutirimicuaro*. Az tu nagle. Za darmo, ma krew zmieszana z potem bedzie kapac miarowo. To na pewno. Dawno nie pracowalem za sama idee, uczynienia swojego swiata, tudziez zycia innych osob ciekawszym i byc moze lepszym. I przyrzekalem sobie nie czynic tego wiecej. Bo to w sumie ciezkie zajecie. Ale w robieniu rzeczy z niczego i jeszcze dostawaniu za to co najwyzej pochwal, mam doswiadczenie spore. No coz, niektorzy sa stworzeni do repetytywnego czynienia sobie wbrew, wiec moze by tak, znowu...?

* miejscowosc w Meksyku

wtorek, 15 stycznia 2008

Czeluście Przeznaczenia

Jeśli czytać wiersz bez wersu z samobiczem to ma on jasny i prosty sens. Dwa możliwe rodzaje samobójstwa, jeśli jedno się dokona wykluczy istnienie drugiego. Rzecz prosta, ale ta sofistyka pokazuje względność istnienia alternatywnych możności, względność naszych personifikacji abstrakcyjnych pojęć. Czy doszedłem już do krańców analizy? Dlaczego stoję? czy zatrzymałem sie już na zawsze?

Niebiosami maluczki w poswiacie kroczacy, piekny moj Ci On. Poczulam powiew. Zapne sie pewniej, czy zechce mnie zabrac dzis ze soba?

Niczym samotna zagubiona pieknosc...Jestem niespokojnym ale stłumionym duchem. Szyk i elegancja to moje credo. Ah, przestań, mały draniu, nie przekomarzaj sie tutaj ze mną. Ciemny fiolet z mocnym granatem, przestrzelony czyms na ksztalt zlota w odcieniu Ojca wielebnego. Toć pasowałam pod okular.

Niczym Syzyf, brne ku światłu, budująć czeluścii swej lodówki...a może i kreując jakąś głębsza biegnąca równolegle treść? Byle tylko utrzymać równomierny krok.

Moj okret, to moj dom, moj ster to moj brat...Eh gdybyś wiedział jaki ze mnie postrzelony wariat.

Cieplo mi na twoj widok kotku...Chciała bym Cię tak mocno, mocno uścisnąć.

Komora ze szklachetnego drewna, a w niej me skarby, marzenia i zamknięty cały świat w moebiusowej nieskończoności.

Nie jeden chleb już dziś poniosłem no a i gdzie jest kres mojej wędrówki? Czy ta piękna niewiasta mogła by mi pomóc?

Właściwe zrozumienie sposobu, w jaki funkcjonuje nasz umysł, bardzo ułatwia zrozumienie Pustki. Czy powinnam się z tym zmierzyć?

A ty moja droga....Kiedys bedziemy razem zobaczysz mała...i wtedy przyniosę Ci kubek ciepłego mleka z miodem...

niedziela, 13 stycznia 2008

No a wiec wlasnie


Moomu wpadla. Pilismy herbate, jedlismy muffiny i psa po chinsku na kolacje. Smaczne, dobrze przyprawione danie ktore mocno czlowieka potrafi sponiewierac i spac po nocach nie daje.

Salvadore raz jeszcze. Nie jadalny acz smakowity. I piekna twarzowa achitektura z duchem.

By wole narodow usilnie zaspokoic i zrealizowac zamysl ktory swojego czasu wygral w ankiecie. Od dluzszego czasu poszukuje tych malych zniewiescialych ciasteczkowych ludzikow. Niewatpliwie trudnym jest to zadaniem bowiem produkt ow zniknal z polek sklepowych. Na razie trafiaja sie same mise, ale malo to fotogeniczne ciastko jest. I wole torturowac cos smacznego.

sobota, 12 stycznia 2008

Odmrocznianie




No coz, nie moge przyznac, ze niczego sie w zyciu nie dorobilem. Dorobilem sie znajomych, przyjaciol i bliskich do ktorych chce sie wracac. I chocby nic nie robiac, siedziec i patrzec jak sobie zyja, starzeja sie i mnoza. Bycie tuz obok tego jest wartoscia sama w sobie i na to uodpornic sie nie jest latwo. Ten prawie rok za granica, z perspektywy wlasnie takich malych odkryc, byl w gruncie rzeczy czyms bardzo waznym. A reszta niech sobie plynie...

czwartek, 10 stycznia 2008

Sztuczna sperma...


Czekam na czytnik kart, wiec na razie, zdjecia z pracy....
Projekty ida jak krew z nosa, trudno sie przestawic ze swiatecznego rozleniwienia. Lykam tabletki przeciwbolowe. Zab, nakurwia niemolosiernie. Budzi w nocy, krzyczy, lamentuje. Ladnie poszedl przed swietami magazyn "Cooks and Throbbers", sprzedal sie na poziomie 44% co, jak na warunku UK, jest sporym sukcesem. A wiec mozna jednak cos ambitniejszego ludziom wcisnac na okladke. Teraz wchodzi "Uniforms" na ktorym zaszalalem sobie laczac okladke DVD z frontem magazynu. Ciekawe jak rynek to lyknie. Ruszam powoli z materialami na "Girls with guns". Bedzie mala kampania w sex-shopach. Dee wyznala mi milosc. Jedyna zmiana w Londynie od czasu wyjazdu jest taka, ze nie ma juz lisci na drzewach a dla Toma'a z mojego menelskiego baru przy stacji synonimem alkoholika stal sie kazdy Polak. Takie tam, zyciowe wywnetrznianie. Ten pobyt w polsce mnie rozluznil. Ludzie sie do mnie usmiechaja w metrze, ale jeszcze nikt nie dolaczyl sie do spiewania. Mieczaki.

środa, 9 stycznia 2008

Ekscentryk


Fred, byl normalnym zwyklym karaluchem. Ale szare zycie posrod jego licznej rodziny i znajomych nie dawalo mu spokoju. Juz od malego wiedzial ze zasluguje na cos wiecej. Szansa zyciowej zmiany pojawila sie kiedy w starym powojennym mieszkaniu na pradze poludnie pojawila sie kuchenka mikrofalowa. Fred przeczytal uwaznie wszystkie ksiazki ktore w szczatkach dostarczyli mu koledzy mole i zamieszkal na tylnej sciance urzadzenia marki Elektrolux tak by znajdowac sie jak najblizej pracujacej elektrody. Zsumowane oddzialywanie wzbudzonego pola elektromagnetycznego, magnetycznego i elektrycznego wg jego teorii mialo sprawic by stal sie kims zupelnie innym, kims na kogo zaslugiwal, a kim nie mogl sie stac poprzez zwykle przytrafiajace sie w naturze wariacje genetyczne, branie koksu i chodzenie na silke. Jego silna wiara sprawiala ze trwal nie przerwanie na swym stanowisku. Przyjaciele i rodzina (i dupy) przestali sie liczyc. Swiat zewnetrzny, cale plynace obok kolorowe zycie, bylo czyms malo waznym i nie zaslugujacym na uwage przy powadze procesu samoudoskonalana Freda. Ale dni mijaly. Slonce zachodzilo i budzilo sie na nowo. A zmian, chocby na malutkich wystajacych wlochatych czulkach, ni troche, zadnej drobiny. Nikt go juz nie odwiedzal. Nik nie przynosil pysznego kurzu spod lodowki. Zatracony w przemyslaniach, zaczynal watpic. Czy moze, nie ma lepszego wcielenia? Moze wcale tego nie potrzebuje do bycia szczesliwym? Moze szczescie, przemija sobie pieknie tuz obok, a on siedzi tutaj za ta mikrofala juz tyle czasu i chuj go strzela z nerwow?

Kolejnego wiec dnia, wychilil glowe spod guzika STOP/OPEN i zdziwil sie przeogromnie. Miasto pozostalo puste. Jak sie okazalo, wszystkie zywe stworzenia zostaly usmiercone przez zla energie z kosmosu. A on czul sie rzesko i byl srodze wypoczety. I siedzial tak, siedzial dniami i nocami, tak jak wyszedl, w tych brudnych gaciach, na krawedzi niedojedzonego sloika po bigosie, zupelnie sam. Przez lata, a moze nawet wieki a wszechswiaty mijaly.

Wszysztkiego co byscie chcieli czytacze w nowym roku. Zebyscie byli szczesliwi i zajebisci.

 blogi