No coz, nie moge przyznac, ze niczego sie w zyciu nie dorobilem. Dorobilem sie znajomych, przyjaciol i bliskich do ktorych chce sie wracac. I chocby nic nie robiac, siedziec i patrzec jak sobie zyja, starzeja sie i mnoza. Bycie tuz obok tego jest wartoscia sama w sobie i na to uodpornic sie nie jest latwo. Ten prawie rok za granica, z perspektywy wlasnie takich malych odkryc, byl w gruncie rzeczy czyms bardzo waznym. A reszta niech sobie plynie...
sobota, 12 stycznia 2008
Odmrocznianie
Autor: Inishi o 01:30
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
jak kolwiek sadystycznie to nie zabrzmi ciesze sie, ze rozwaliles samochod. oznacza to ze nie zabijesz sie prowadzac. bo twoj aniol stroz najwyrazniej ma dosyc naginania jego cierpliwosci. be more carefull
ps. czyj to kotek?
Spoko oko, samochód już w nachodzącym tygodniu wyjezdza z lakierni, wiec rejsing uliczny mozna zaczac na nowo :) A to to moje piekne 9 kilowe szkrabstwo, pan Salvadore.
piekny kot i te kilka zdan ktore z siebie w formie pisemnej wyrzuciles, abysmy je tu w szerokim gronie podziwiali i wychwalali. amen(: pozdrawiam
Prześlij komentarz