niedziela, 13 stycznia 2008

No a wiec wlasnie


Moomu wpadla. Pilismy herbate, jedlismy muffiny i psa po chinsku na kolacje. Smaczne, dobrze przyprawione danie ktore mocno czlowieka potrafi sponiewierac i spac po nocach nie daje.

Salvadore raz jeszcze. Nie jadalny acz smakowity. I piekna twarzowa achitektura z duchem.

By wole narodow usilnie zaspokoic i zrealizowac zamysl ktory swojego czasu wygral w ankiecie. Od dluzszego czasu poszukuje tych malych zniewiescialych ciasteczkowych ludzikow. Niewatpliwie trudnym jest to zadaniem bowiem produkt ow zniknal z polek sklepowych. Na razie trafiaja sie same mise, ale malo to fotogeniczne ciastko jest. I wole torturowac cos smacznego.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

bardzo ladne zdjecia. kolory, kadr i aranzacja bez zarzutu. szczegolnie interesujaca jest pani w pierwszym rzedzie ;p

Anonimowy pisze...

owoc prorosyjskiej pracy spoleczności miasta stolecznego wyszedl imponujaco na fotografii.

 blogi