Moomu wpadla. Pilismy herbate, jedlismy muffiny i psa po chinsku na kolacje. Smaczne, dobrze przyprawione danie ktore mocno czlowieka potrafi sponiewierac i spac po nocach nie daje.
Salvadore raz jeszcze. Nie jadalny acz smakowity. I piekna twarzowa achitektura z duchem.
By wole narodow usilnie zaspokoic i zrealizowac zamysl ktory swojego czasu wygral w ankiecie. Od dluzszego czasu poszukuje tych malych zniewiescialych ciasteczkowych ludzikow. Niewatpliwie trudnym jest to zadaniem bowiem produkt ow zniknal z polek sklepowych. Na razie trafiaja sie same mise, ale malo to fotogeniczne ciastko jest. I wole torturowac cos smacznego.
niedziela, 13 stycznia 2008
No a wiec wlasnie
Autor: Inishi o 13:45
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
bardzo ladne zdjecia. kolory, kadr i aranzacja bez zarzutu. szczegolnie interesujaca jest pani w pierwszym rzedzie ;p
owoc prorosyjskiej pracy spoleczności miasta stolecznego wyszedl imponujaco na fotografii.
Prześlij komentarz