piątek, 14 września 2007

Smierc, zgon, terminator i posilki

Nie bedzie slodyczy, nie bedzie niczego.

Pamietacie scene z Terminatora 2, kiedy arni zazywal kapieli w cieklej stali? Teraz glowna role efektow sepecjalnych zagral kleik ryzowy. Kleik to moje popisowe danie ostanich dni.

Druga popisowka, ryz z makintoszem i cynamonem (nie da sie inaczej zjesc, no nie wchodzi mi juz)

Wersja a'la kopiec kosciuszki.

Z reguly, niemowlak czy inny maly dzieciak wsuwa jeden maly sloik tej niezwyklej papy. Ja jestem duzy, wiec zeby mnie zaladowac do pelna potrzeba dwoch double size. Po dodaniu soli, tak jak by nabiera smaku. Choc w wersji z kurczakiem mimo usilnych poszukiwan, kawalka miesa nie uswiadczylem, najwieksza drobinka byla marchewka 2x3mm.

Dumna prezentacja dan. Mamy sloik pt. kurczak z marchewka, grzybki z pomidorkami, jabuszka utarte z jakims syfem, syf utarty z innym syfem. Kojace spojrzenia kobiet kiedy stoje przed polka z produktami dla niemowlat dodaja mi otuchy.

Generalnie, nie chodze do pracy, nie moge jesc normalnych rzeczy. Leki zniszczyly mi i tak zszargany po wyjezdzie zoladek, ze byle pudding sprawia ze przez 12 godzin wije sie z bolu. Do tego zapalenie nerwu trojdzielnego, gardlo, oslabienie organizmu takie ze wejscie po schodach to nie lada wyczyn i wsio. No troche marnie, sprawnosc zyciowa 3/10.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

o kurka...ja tez chora..ale nie az tak..Co tu duzo mówić- sami polityce przyznaja ze kraj jest chory...więc łatwo złapać tego wirusa..:)
hardcore- trzymaj sie ziom!

n€x¤R pisze...

geez... niefajnie ): mam nadzieje, ze brytole respektuja choroby i masz normalny, platny urlop... jestem oczywiscie na krwiozerczym kapitalizmem ale zeby byc produktywnym trzeba byc zdrowym q:
byles z tym u lekarza tam na miejscu? jesli tak to napisz kilka slow na temat tamtejszej sluzby zdrowia - ciekaw jestem, bo slyszalem bardzo sprzeczne opinie

Inishi pisze...

Przeprowadzilem wywiad srodowiskowy i coz...konkluzja jest malo optymistyczna. Zanim dotre do stop lekarza, musze miec za soba wywiad srodowiskowy z pielegniarka (na ktory musze sie umowic), jakies badania, a i tak nie przyjma mnie od razu. Tylko bede czekal pare dni. Wiec chrzanie to. W pracy na razie ok, jeden szef karze mi lezec, drugi sie wkurwia :) Ale mam to w dupie, jak umre to i tak pozytku ze mnie nie beda mieli. W ostatecznosci laduje sie do prywatnej przychodni, choc ceny troche odstraszaja (80funtow za wizyte) i co najgorsze, nie maja prawa wypisac mi recepty...Na razie jest mizernie, no ale przespie kolejny dzien, moze cos. Zdrowiej karolajn!

n€x¤R pisze...

lekarz co nie moze wypisac recepty? to po kiego h* taki lekarz? i z a 8oP stwierdzi - jak nie zacznie pan brac tych lekarstw to moze pan umrzec w ciagu tygodnia, ale niestety nie moge wypisac panu recepty?
przeciez to jakis nonsens... jak sie za cos placi, to powinno sie miec lepiej, a nie bardzie ograniczone... a ja myslalem, ze to tylko u nas wszystko na glowie stoi...

 blogi