Matecznik- inaczej gniazdo albo macica adaptacyjna. Czyli, jakze przytulne i bliskie mi emocjonalnie, ognisko domowe na Southgate, hostujace rozbitkow z Polski takich jak a. A pozniej jak kulturze indyjskiej, niczym strzala z luku...Wprosilem sie nieinwazyjne wiec na obiad, pod kapitanatem Pani Redaktor.
Naturalnie, oszalamiajacym fajerwerkiem i kluczem do udanego wieczoru byl wybitnie przygotowany sledz. Wlasnie taka, pelna metafizyki konsumpcja, jest jedynym znanym mi bez udzialu srodkow niedozwolonych, substytutem orgazmu. Orgazm ten wspomagany Merlot'em, do ktorego miloscia natychmiastowa zapalal Tadziu, trwal dlugo i ustanowil kolejna, niezwykle wysoka poprzeczke dla podobnej natury, spotkan.
Po posilku, nastapila, goraca wymiana radosci, uzupelnienie danych. Pozostali domownicy i krewni domownikow przybywali tlumnie, i nie trzeba bylo dlugo czekac by zrodzil sie plan, co by tu. Azymut zostal powziety a byl nim, moj ulubiony, frywolnej natury klub Shoout! (dobrze napisalem?) na Wood-Green'ie.
Klub nie zawiodl. Zgodnie z oczekiwaniami, bylem swiadkiem niezwyklej klasy, prob zawierania znajomosci miedzy jakze obcymi dla siebie plciami. Jakze poetyckie a zarazem mityczne w swym obrazie, byly te drastycznie dysproporcje w ilosciach zainteresowanych meskich torsow do mozliwosci realizacji instynktownych zamierzen. Jak wielkie emocje budzilo pojawienie sie jednej, potencjalne samotnej, kobiecej istoty na tym rozgrzanym, niczym arena koloseum po przedostaniej krwawej walce, parkiecie. Te spojrzenia, znaczenie terytorium, prezenie cial, wznoszenie sie na niedostepne za dnia wyzyny kreslenia figur tanecznych. Skondensowane pozadanie zdawalo sie w tamtych chwilach osiagac niemal kosmiczne nateznie w przeliczeniu na metr kwadratowy. Gwizdki, emocjonalne dyskusje naszych rodakow z ochorna, a w koncu pojawienie sie duetu policyjnego w tej onirycznej erupcji dzwiekow i swiatel, byly ukoronowaniem tego, jakze doskonalego po wszechmiar wieczoru.
Zgodnie z natura tych spotkan, nie wrocilem do domu. Dnia drugiego, o poranku, w duzym skrocie..odbyla sie prezentacja gry Halo 3, z udzialem Miska. Dalszy ciag zdazeniowy obejmowal, pojawienie sie Gabi, odwozenie Momy do pracy, rozpoczecie picia znowu, po czym ekskluzywny obiad w pubie i zgubienie portfela na koniec.
Na moj East Coast zawitalem, wyczerpany ale jakze wypelniony, niezwyklego pochodzenia, energia, ktora nawet dzisiaj karze mi wstac od tego cholernego laptopa i polozyc sie spac.
Slucham trzy.
Strasznie mi sie migawka "wydluzyla".
Wartosci sil dzialajacych na organizm, zmierzone za pomoca , podrecznego miernika sil dzialajacych na organizm, nie pozostawialy zludzen. Wskazowka nie schodzila ponizej 22G.
Blask przerazenia, rozpalal sie podczas podrozy nieustannie.
Kolatanie na watrobie, trzeba bylo natychmiastowo zminimalizowac.
Lheeeeteeeespoooon....
poniedziałek, 8 października 2007
Z wizyta w mateczniku. Analiza zdarzeniowa.
Autor: Inishi o 21:10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
a czy to ten sam portfel co Ci GAbi mowila zebys go sobie do kieszeni chowal?
znalazl sie?
aha..no i jak sie obiadek udal? ;p
ps. nomoglbys mi wyciac kilka podbrodkow nastepnym razem ;)
Ten wlasnie sam, znalazl sie. Kolejni rezydenci naszego stolika okazali sie wyjatowo, na moje szczescie, apatyczni. Obiadek? Nigdy do was wiecej nie przyjade, bez zapasu ciuchow i jedzenia na tydzien. Nie dosc ze wracam nastepnego dnia pod wieczor to jeszcze natrabiony jak szerszen :P
Z podbrodkami, musisz mi precyzyjniej okreslic jak mam uformowac ksztalt. Standardowo to retuszyje tylko pryszcze, blizny, przekrwione oczy, cellulit i ciaze pozamaciczne.
hmmm... w ostatnich zdazeniach twoich zauwazam nowa nute, ktorej to nie slyszalem od czasow twojej przed-przed ostaniej pracy [bo potem to juz ciagle tylko dola lapales i cigale malkontenctwo]. zastanawiam sie nad przyczynkami do tej dawno nieslyszanej melodii i zapytotwywuje - czy aby jakis nowy kawalek przy okazyji tego humoru nie zostal wyprodukowany?
Kawalek, kawalek...sprzetu nie mam, ktos mi musi przywiezc z Polski. Gwoli wyjasnienia, szczesliwy jestem, bo duzo pije, na lunchu i po pracy to sie dobra wena cyrkulacyjnie utrzymuje :)
Prześlij komentarz