W Londynie prawo egzekwowane jest nad wyraz skutecznie, masz zle zaparkowany samochod. Przybywa laweta i szukaj wiatru w polu.
Ledwo wpadlem do domu a tu bijatyka o fure. JAkis afroamerykanin ze swoim Volvo 740 vs dwoch panow w kamzielkach kuluodpornych i wielka laweta z dzwigiem. Szarpia sie, gryza, zabrali mu portfel. No to wkraczam.
Zmieniam na tele. Przypinam sie do okna i foce. Potem zbiegam na dol i przez otwarte drzwi. Bodbija do mnie lysy kark. PAre grozb. "Kasuj fotki, pokazuj" wola kumpla, chwila zamieszania. Rzuca na odchodnym, ze zrobi mi zaraz wjazd na chate z powrotem i wraca na arene. Troche grozy jest, czy jak wyjde z rana do pracy, nie obija mi ryja przypadkiem. Nie mniej jest dynamicznie i ozywczo :)
wtorek, 6 listopada 2007
Prawie jak na wojnie...
Autor: Inishi o 20:50
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz