Astrix byl slaby. Muzycznie bez rewelacji. Trudno bylo poznac ze to live-act choc Clawia-Nord za szklem stala.Klub zapchany do granic mozliwosci. Tanczyc nie bylo gdzie. Ludzie pozbawieni kultury i samokontroli. Musialem co chwila wprowadzic do organizmu bronxa, co mimo usilnych staran, nie przynioslo zamierzonego skutku, czyli znieczulenia na niedogodnosci. Zreszta numery tez juz trzepie na jedno kopyto. Zenada i rozczarowanie. Jedyne co pamietam to Nicki S (Extreme Euphoria) calkiem ladnie sie zaprezentowala, jakies tam ckliwe goa. Delirious tez kiszka. Wracalismy chyba ze dwie godziny, co? :)
Z ostatnich godnych polecenia trackow sie ino ostal remix Astrixowego kawalka poison, przez Wrecked Machines (ktorego tez z reszta polecam) czy tez numery Vibe Tribe. Z duza iloscia ciezkich, mrocznych chordsow rodem z czarnego housu czy krwiazerczego rejwu. A moze bardziej podchodzi mi takie progresywne granie...ehhh
Obok tych cudakow zesmy bawili.
środa, 6 lutego 2008
Avi Shmailov show
Autor: Inishi o 21:32
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz