Miasto polozone w hrabstwie East Sussex, poludniowy wschod od Londynu. Nie pamietam ile jechalismy, 1,5h? Reasumujac, pieknie, ladniej niz w Brighton, klasyczny nadmorski kurort. Koniec.
Zaprawa sniadaniowa.
Odlot ze stacji London Bridge.
Wentylacja konczyn dolnych w pociagu.
Najlepsza ryba tylko w "Neptunie". Oto kwiat przyszybny z wnetrza.
Do ryby latal prawdziwy Supermarine Spitfire.
Rachunek za rybe.
Cukierek do rachunku.
Wyjscie do drzwi z dala od rachunku.
Co roku w sierpniu odbywa sie karnawal, i ida ulica tlumy dzielnie przebrane a publika wrzuca pieniadz majacy cel charytatywny, tudziez by cel charytatywny wspomoc.
Na przodzie pochodu, dosyc odwazne, czolg ciagnacy lodke.
Klasyczne sound-systemy.
Zastanawiala spora ilosc pitego przez urzytkownikow piwa. Zapewne na rozgrzewke.
Chcialem cos tutaj napisac, no ale ...po prostu nie da rady.
Naaapieeeerdalamy dziewczynki !!!
Jedna z uroczych uliczek tkiwiacych w glebi miasta.
niedziela, 10 sierpnia 2008
Hastings
Autor: Inishi o 16:09 Etykiety: Britain trips, Hastings, lubie spac w pociagu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz