Cos sie sypie w tym serwisie. Zgrzytaja href'y. Podglad WISYWIG'a wariuje. Prosba o modlitwy.
Swoja droga, niezwykly sen dzisiaj nad ranem. Smiem sie podzielic.
Wyszlo ni z tego ni z owego, ze mielismy uratowac swiat od zaglady, juz wyszystko przepadlo, jedyna nadzieja w nas mlodych. Apokalipsa, plomienie, zgliszcza. Miasto pogrozone w mroku i jeku. Moja kolej nadchodzi, ludzkosc w zgrozie czeka na blask mocy, ostatnia nadzieja, napiecie filmowo pieknie zbudowane, swiatla nastrojowe, muzyka cichnie...a tu jakis dresiaz mi sie nawinal i biegnie bo cos ukradl. I zamist ratowac ta ludzkosc uteskniona, bezbronna, w pogon sie rzucilem za nim co by go ubic...Ludzkosc naturalnie zostala w miedzyczasie doszczetnie wymordowana.
Takie przygnebiajace uczucie, cos a'la "dalem plame", po przebudzeniu przez kolejne 10 minut. Przedziwne. A co na to psychologia?
niedziela, 2 grudnia 2007
Zimno, pada, to chyba....
Autor: Inishi o 23:10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
nie wiem czemu wyciales poprzedni wpis, ale moj feedreader zdazyl go wciagnac (: tylko filmiq nie wiedzialem, a szkoda, bo spodziewalem sie pania policjant zobaczyc na wlasne oczy q:
a co do snow to ostatnio wrocilem po lekkiej imprezie [na prawde lekkiej]. w pokoju jakos tak goraco bylo i mi sie pic chcialo. ale tak mi sie chcialo, ze az w samym t-shircie, bez gaci, wylecialem do spozywczaka 24h zeby qpic wode. qpilem 1,5l butle i pilem, pilem... czulem normalnie zbawienny aksamit chlodnej cieczy, kojacy moje gardlo. a potem skads wzialem cytryne, przekroilem na pol i zanurzylem chciwie zeby. w zyciu nie jadlem nic tak kwasnego a pysznego za razem.
po obudzeniu okazalo sie, ze jest tylko koncowka cieplej coli a do sklepu lecieciec mi sie nie chcialo. kranowa tez daje rade (;
Ehh, na tube wrzuce. Cos sie sypie caly ten blogspot, google video nie wyrabia z przetwarzaniem a to zawiesza posty. Stad te znikanie.
Prześlij komentarz