Ta fotka, to dla Pani Anety.
Wczorajsza noc obfitowala w atrakcje. Na poczatku, myslalem ze za duzo wypilem, calym krzeslem bujalo na wszelkie mozliwe strony. Przesiadlem sie wiec na bardziej bezpieczny mebel, czyli lozko. Tam juz o niebo lepiej, tylko dziwnie wygladaly bujajace sie wokol ubrania i jakies takie gluche dudnienie nie wiadomo skad...
Natasha Cavey, in Tipton in the West Midlands, said: "All my cupboard doors flew open and the whole house shook, it was unreal. I can't believe it."
David in Alrewas in Staffordshire said: "The birds were flying around like it was daylight.
"It was quite severe. I experienced the Dudley one and this was more severe.
"I went outside to see if the roof had collapsed. I could see the furniture in the room moving, it was like it was on a jelly mould."
No coz co by nie mowic, trzesienie ziemi mielismy, 5.3 w epicentrum podobno..
czwartek, 28 lutego 2008
Armageddon
Autor: Inishi o 12:04 Etykiety: chrzescijanstwo, gluty, smierc
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
no... mi lozko skakalo w nocy... samo z siebie bez pomocy osob trzecich niestety... przez chwile czula sie jak w Egzorcyscie...;p
Muuuuuuuu
Prawie jak w Japonii... ;P
Prześlij komentarz