Dzisiaj troche gralem. Brakowalo ciuchow na zmiane, a mialem ochote wykapac sie w blocie.
Jakas trudna baza z klientka grajaca glowna role. Liczylem na zrobienie paru zblizen makeupu, a ta uciekala ode mnie jak oparzona. Pozniej juz caly dzien spierdolony. Czulem sie w jej obecnosci jak intruz. A przecierz do cholery wlasnie za to jej sie placi, ma dawac dupy w widowiskowy sposob, sprzedawac swoja fizycznosc calemu swiatu, a nie kierowac sie niewinnoscia. Cud ze odnajduje w sobie jeszcze czlowieka i szanuje cudza intymnosc. Szczescie ze Andy, pieknie poprowadzil sesje do okladki. Tak nie dal bym z nia rady pracowac.
Wracajac ze studia zapuscilem sobie wywiad Piotra Kaczkowskiego z Coma, nagrany tuz po ich koncercie w radiu. Milo jest posluchac ze ludzie zajmuja sie na gdzies swiecie sprawami w ktore naprawde wierza. Wzruszajace i dajace wiele do myslenia.
czwartek, 22 listopada 2007
Ktos zgasil wszystkie koksowniki pod wiaduktem
Autor: Inishi o 19:42 Etykiety: deprecha, porno industry, praca
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
zdjecie twarzy niezle wyszlo jak na uciekajaca modelke - chyba, ze to nie ta pani zostala opisana (: pzdr!
No coz, to wlasnie jest Carmel.
Prześlij komentarz