sobota, 29 marca 2008

O tym co na scianach

Taka nowa obserwacja. Wystepuje tutaj w miescie nawalnica magazynow, portali, newsletterow, taka klasyczna bezplciowa mieszanka reklamowa dla krzyczacej popkultury. I gowno to wciska sie absolutnie wszedzie. Ale ku mojemu zaskoczeniu, tak naprawde wiekszosc zjawisk natury filmowej, literackiej, czy muzycznej, i co warte zaznaczenia mowie tutaj o rzeczach naprawde wartosciowych, wykorzystuje do swej promocji zupelnie inne medium. Sa nim podziemne sciany metra.

Ciekaw jestem czy kryje sie za tym jakas dluzsza tradycja, czy tez taka wlasnie odrobine filantropijna role wobec sztuki narzuca "tubie" spoleczenstwo, ale poza nielicznymi reklamami bankow, nowych marek wina czy piwa, objetosciowo dominuje wlasnie taka tematyka. Wystawy, ksiazki, wydarzenia teatralne i muzyczne, kino, to wisi na plakatach i banerach. Ale wiszenie, wiszeniem, pora zapytac czy to dziala.

Przekladajac to na siebie, na osobe ktora jest kompletnie niszowym i odpornym na marketing targetem, moge bez zazenowania stwierdzic ze rola tego outodoru w wypadku kiedy mam dokonac wyboru spedzania wolnego czasu, jest ogromna. Co gorsza, sklamal bym mowiac ze moje zaufanie do tego medium nie rosnie. A powod jest dosyc prosty, o filmowych premiarach, nadchodzacych wystawach dowiaduje sie nie z mailigu filmwebu czy ze stron timeout.com'a ale wlasnie ze scian. I sa to rzeczy na poziomie, smakowite kaski ktore wspominam jako najprzyjemniejsze doswiadczenia w danym roku. Wiec czemu nie? O samej jakosci materialow graficznych wypadalo by wspominac, i nie zgodze sie z twierdzeniem ze w Polsce mozna spotkac prace na podobnym poziomie. Moze kiedys, 40-50 lat temu kiedy triumfy swiecila stara szkola plakatu, recznie dziargania przez zawodowych plastykow. Ale teraz, kiedy potrafimy robic juz tylko polskojezyczne adaptacje?

A wiec, kiedy nie wiesz co robic, nie masz pomyslu na wieczor czy weekend, przejdz po paru stacjach metra. Bez trudu cos dla siebie znajdziesz. Tylko bynajmniej nie probuj tego w Warszawie, to metro ma z dupy odmienna tozsamosc.

The Orphanage, (pl: Sierociniec), ostatni podyktowany londynskim metrem wybor filmowy. Film z genialnym finalem, wielowymiarowy, taki po ktorym, i do ktorego kazdy z nas moze dopisac sobie swoja wlasna interpretacje. No i Fernando Velasquez, pieknie z pierdolnieciem poprowadzil szwadron smyczkow.

Cumulusy nad Londynem

Coz za bezlitosna szarosc.

A tu Pani Redaktor w ostatnich migawkach w Ladku w trakcie doczesnej podrozy do Listiszee.

Aneta wcale nie jest zle...

Nie jest, mowie :)

Barierka na tylach Tower of London

A tu kuwa na balustradzie Hayward Gallery

No nie jest, zle definitywnie.

wtorek, 25 marca 2008

Pan Pixel

Kliknij by doswiadczyc.

poniedziałek, 24 marca 2008

I'm not one of those "salad eatin' bitches"

Oto relacja z dzisiejszego wydazenia sportowego sponsorowanego slowem i mysla przez pania redaktor. Polowa worka ryzu basmanti z przyprawami i olejem zagotowana a pozniej zzzarumieniona cebula i czosnkiem. Przecier pomidorowy (jako substancja wyjsciowa) rozcienczony zagotowany z pieczarkami i dobina czosnku do zmiekczenia i nasycenia smakowego. Na koncu do pierwszego jajka. Drugim przykryc. Trzecim dodac mozzarelli na calosc. Czwartym przyprawic odgornie wg uznania. Np wegeta, oregano, majeranek. Pomidorkiem dobrze by bylo ale podsmazonym delikatnie raczej taka obserwacja. Wstawiac, do bunkra i karnie dzialaniu temperatur poddawac. no i "That look better than yo momma's titties". Bonusowo salatka z dupy wzieta. W miedzy czasie duzo piwa na ewentualne znieczulenie.

Tak to wlasnie skonczylo. Poprosze o wystawienie noty rewizyjnej tytulem oceny zadania domowego. Coz moge dodac od siebie. Mozna wiecej jajek (teraz bylo 5), oraz jakis element rozpraszajacy jak krewetki albo brokuly z kaparami czy cos bo zbraklo dominanty smakowej. Zdecydowanie bazylia zamiast przedawkowanego oregano. Jak to sie wogule nazywa?? and "You can use yo own fork cus i dont no where ur mouth been!"

niedziela, 23 marca 2008

Nie bylo

Pojechalem kupic bilet, nie bylo.
Chcialem kupic ksiazke, nie moglem.
Mialo nie wiac w uszy, a wialo.
Mialem dzis pracowac, spac pojde.

A dime-bag of oregano, biatch!

Z racji, ze pozbylem sie mojej ksiazki "Gotowanie dla osob samotnych" musze korzystac z poradnikow itnernetowych. Oto moj faworyt, seria prowadzona przez Coolia.



SHAKAZULO Mothafucka...

sobota, 22 marca 2008

Jajecznie

Alez owszem moja droga, jestem nad wyraz przystojny.

Swieta, generalnie leniwe. Wypilem juz caly zapas piwa i obejrzalem wszystkie Divx'y, plany rowerowe pokrzyzowal grad, deszcz a potem silny wiatr. Dziekuje ze zyczenia w zamian... no coz ja moge innego jak nie "Zdrowia , pogody ducha i zebyscie mogli duzo, wszedzie, radosnie a jajka nigdy nie bolaly".

piątek, 21 marca 2008

Klucz w sobie znajdz

Wyszlam na spacer, zapomnialam odziena. Chlodna bryza sprawila jednak ze poczulam sie rzesko i mlodo.

...spotkalismy sie w lazience wczoraj o godzinie 20:56

wtorek, 18 marca 2008

Oświadczenie

Bym zapomniał i pominął kluczową rolę informacyjna tego wziernika do mojej codziennej intymności. A więc...większość z was drodzy nieodzywacze jeszcze nie wie, ale, z nadejściem nowego miesiąca kończę swoją karierę zawodowa jako pornograf.

Parę słów o tym.
W końcu ruszyło z kopyta, machina rynku doceniła moje weń wstąpienie. I stało sie, nadszedł zachwyt i mlaskanie, nieboskłon docenił ziemski byt, otworzył swe podwoje mówiąc "tutaj proszę pana, herbatki się pan napije?" I wbiłem się wtedy z impetem w tą macicę kreatywną jako potencjalnie mocno dynamiczny czynnik rozpłodowy, w międzyczasie nie zasypując gruszek w popiele dokonałem na własną rękę samozapłodnienia, efekty nadejść mają niebawem..

Tak czy siak, od razu uprzedzając jęk zawodu, dla tych jakże nielicznych aczkolwiek wybitnie intelektualnie sprawnych którym udało się rozszyfrować zakamuflowaną buńczucznie treść, planów mi to nie torpeduje tylko delikatnie rozwleka je w czasie.ot co.

Koniec oświadczenia.

"Akt samozapłodnienia"

+Dobranoc transowe dzieci+

poniedziałek, 10 marca 2008

Fakty


Faktem jest to, ze juz brakuje mi energii na prowadzenie tego bloga. Jak by sie nic nie dzialo i bylo nudno to a i owszem. A tak? A tak, nawet nie mam kiedy fotek skatalogowac, napisac posta, ni slowa. Za duzo, tego. Sie zapchalem tymi wydarzeniami, zakneblowalem smieciami, papierem toaletowym i wlosami ze szczotki jak stary kibel.



Poza tym. Nadal pracuje w porno, dzisiaj testowalismy nowy model pompki do penisa, weekend spedzony zostal na prowincji u pani redaktor a pisanie o zarobkach brutto to jak mierzenie długości członka razem z kręgosłupem.

czwartek, 6 marca 2008

olaboga


Wszystko pieknie, tylko bys cos zmienil zeby bylo pardziej porno. Teraz to jest bardziej na tapete do mojego przedpokoju, no nie staje mi. Nie, dziewczyny piekne sa. Te ptaszki tez. Kwiaty lubie. Wdzisz tutaj zielony jest i fiolet i chce sie ruchac, a ty masz rozowy, to nie jest taki kolor do ruchania. Zolty to jest pierdolniecie, wybuch, rozbryzg spermy! Rozumiesz?

No nie rozumiem tej zlozonej zaleznosci kolorystycznej ruchania. Zatracil mi sie chyba zmysl plytkiego estetycznie amatora golych dup na polkach.

 blogi